Avus Ring Berlin, proj. Walter Bettenstaedt i Fritz Wilms, 1936.

Avus Ring Berlin z przejeżdżającą Srebrną Strzałą, proj. Walter Bettenstaedt i Fritz Wilms, 1936.

Po tym torze – zlokalizowanym w zachodniej części Berlina, na końcu Kurfurstendamm – jeździły słynne niemieckie Srebrne Strzały – mercedesy i auto-union znane z niepomalowanych aerodynamicznych kadłubów. W cieniu czerwonej flagi ze swastyką, umieszczonej na szczycie charakterystycznego cylindrycznego budynku, ścigały się z prędkościami przekraczającymi 200 km/h. Ale tor – otwarty w 1921 – był już w latach 30. przestarzały i niebezpieczny – jeden z zakrętów, zbudowany przez nazistów i niezabezpieczony bandą, nazwano sugestywnie Ścianą Śmierci.

maps

Widok z Google Maps. Avus Ring Berlin, proj. Walter Bettenstaedt i Fritz Wilms, 1936.

Budowę toru AVUS (Automobil-Verkehrs- und Übungs-Straße, niem. ulica do ćwiczeń i ruchu) dł. 830m, rozpoczęto w 1913, a ostatnie wyścigi odbyły się w tu pod koniec lat 90. XX w. Budynek powstał w 1936 wg projektu Waltera Bettenstaedta i Fritza Wilmsa. Składa się z dwóch części: owalnej i prostopadłościennej. Cylinder otaczają balkony, z których można było obserwować wyścigi w czasach, kiedy władze nazistowskie bardzo poważnie traktowały sporty motorowe jako element dumy narodowej i ważny czynnik rozwoju techniki. Warto zauważyć, że mimo reprezentacyjnego charakteru obiektu, architekturze nie narzucono cech nazistowskich, ale – prawdopodobnie traktując go bardziej jako część infrastruktury drogowej – zrealizowano jako, być może tylko przypadkowo, modernistyczny.

9782505019817_1_75

Okładka francuskiego wydania komiksu Marvano, Grand Prix, dostępnego również w wersji polskiej.

Dziś – zdominowana przez otaczające budynki na terenach targowych – wieża mieści motel, który oklejono reklamami, a na miejscu sztandaru od lat 50. XX w . tkwi gwiazda Mercedesa. Tor nie istnieje, stał się częścią systemu dróg i obwodnicy Berlina (A100).

Freeway Park, Seattle, proj. Lawrence Halprin, 1976.

Freeway Park, Seattle, proj. Lawrence Halprin, 1976.

Zlokalizowany w Seattle nad Międzystanową Piątką (Interstate 5), Freeway Park powstał w 1976. Zainicjowany przez działacza proekologicznego – Jima Ellisa, został zaprojektowany przez architekta krajobrazu Lawrence’a Halprina – autora modernistycznych sztucznych krajobrazów np. w San Francisco, Portland i wijącej się alei Nicollet Mall w Minneapolis. Halprin pisał:

Nasze współczesne potrzeby są wprawdzie bardziej złożone niż wcześniej, ale czy są tak bardzo różne? (…) Modernizm nie jest tylko kwestią kubistycznych form, ale opiera się na pierwotnych potrzebach człowieka jako jednostki i grup społecznych.  (Peter Walker, Melanie Simo, Invisible Gardens: The Search for Modernism in the American Landscape, The MIT Press 1996, str. 9.)

Projektowane przez niego krajobrazy mają więc modernistyczne kształty, ale nie są mechaniczne w działaniu – umożliwiają wiele nieprzewidzianych czynności – jak ich naturalne odpowiedniki.

Freeway Park, Seattle, proj. Lawrence Halprin, 1976.

Freeway Park, Seattle, proj. Lawrence Halprin, 1976.

Żelbetowe bloki z widocznym deskowaniem szalunków tworzą donice, murki oporowe, kaskady wodne i sztuczne wzniesienia, przenikające się z zielenią. Freeway Park pokrywa nie tylko drogę ekspresową, ale także wielopoziomowy parking, łącząc ratusz z innymi budynkami stanowymi.

Aerial_of_Freeway_Park,_1970s

Freeway Park, Seattle, proj. Lawrence Halprin, 1976.

Freeway Park, Seattle, proj. Lawrence Halprin, 1976.

Freeway Park, Seattle, proj. Lawrence Halprin, 1976.

LST01

LST na plaży w Normandi, 1944.

Architekci lubią statki: Jednostki Mieszkalne Corbusiera są jak oceaniczne liniowce, okrągłe okna Scharouna jak bulaje, owalne ściany Mendelsohna jak kadłuby. Całe mnóstwo dobrej i beznadziejnie kiczowatej architektury odnosi się do motywów marynistycznych – betonowe fale, okrągłe okna w ceglanych ścianach czy blaszane chorągiewki to „architektoniczne” substytuty morza. I znowu – kiedy architekci zajęci są nawiązywaniem, cytowaniem i rzucaniem innych zaklęć na budynki – to autentyczny naziemny statek powstaje w cieniu historii architektury. To tzw. LST Building w Forcie Knox.

LST3

Budynek LST, Fort Knox, 1942.

LST ( Landing Ship, Tank) to statek transportujący czołgi, inne pojazdy i wojsko, skonstruowany podczas II Wojny Światowej, wykorzystywany przez Aliantów podczas lądowań na plażach Francji. Budynek zrealizowany w 1942 odwzorowuje kształt wnętrza kadłuba statku w skali 1:1. Służył testom projektów wentylacji mechanicznej odprowadzającej spaliny czołgów. Po wojnie w obiekcie zainstalowano okna i przeznaczono go do szkoleń. Dziś mieści część ekspozycji Muzeum Generała George’a Pattona. To jeden z niewielu budynków marynistycznych, który jest autentyczny, ale jego bryła mniej kojarzy się ze statkiem niż wiele architektonicznych atrap.

Wnętrze budynku LST, Fort Knox, 1942.

Wnętrze budynku LST, Fort Knox, 1942.

Źródło: http://www.generalpatton.org/d-day/lst.htm

Drancy, ok. 1943.

Drancy, ok. 1943.

Na powyższym zdjęciu niby sytuacja dobrze znana z historii – prycze, pranie, więźniarki, w domyśle getto, barak, wojna. Nie pasuje duże modernistyczne okno w rachitycznej stalowej ramie. To obóz przejściowy Drancy, między rokiem 1942 a 44.

To miało być miasto przyszłości. W latach 30. zaplanowano tu – na obrzeżach  Paryża – kompleks mieszkaniowy La Cité de la Muette wg projektu pracowni Lods et Beaudouin. Nowoczesne rozwiązania: żelbetowy szkielet, wieże mieszkalne, duże tereny zielone, wspomniane duże okna – wyznaczyły nowe kierunki w budownictwie mieszkaniowym i były wtedy prekursorskie. Nazwa kompleksu (Ciche miasto) miała jednak wkrótce nabrać tragicznego znaczenia.

Drancy.

Obóz przejściowy dla Żydów w Drancy.

Niemcy, którzy w wyniku Blitzkriegu zajęli Francję, przekształcili blok zabudowy w kształcie litery U w obóz dla Żydów oczekujących na transport do okupowanej Polski. Obiekt – pierwotnie przeznaczony na mieszkania robotnicze – był jeszcze niewykończony. Na dużym dziedzińcu, bez trudu zamienionym na obozowy plac, nie wyrosła jeszcze zieleń i nie było jej przez kolejnych kilka lat.

La cité de la Muette, blok U po lewej.

La cité de la Muette, najdalej blok U.

Przez Drancy przeszło około 70 tysięcy ludzi, z których ponad 90% zostało zgładzonych przez Niemców. Po wojnie wieże jako symbol nazistowskiego terroru zostały zburzone. Ale w bloku U, chwilowo przeznaczonym na więzienie dla kolaborantów, zamieszkali wolni ludzie. Ciche miasto tak funkcjonuje do dziś.

Drancy (4)

Obóz przejściowy dla Żydów w Drancy.

Zygmunt Bauman uważa, że Zagłada była logiczną konsekwencją modernizacji świata. W Drancy – jakby na potwierdzenie tych słów – zbrodnia znalazła skrajnie modernistyczną oprawę architektoniczną…

Rydwan ognia, proj.  Franco Campo i Carlo Graffi, 1951 fot. tenspeedhero.com

Rydwan ognia, proj. Franco Campo i Carlo Graffi, 1951 fot. tenspeedhero.com

Zamówiony w 1951 przez kompanię gazową Liquigas pojazd miał promować styl życia we współczesnym gospodarstwie domowym. Karoseria zaprojektowana przez autorów licznych mebli i krzeseł Franco Campo i Carlo Graffi’ego, wykonana została przez doświadczoną firmę Macchi na podwoziu cięzarówki Lancia Esatau. Podnoszone panele z plexi czy naświetle nad szoferką przypominające kabinę myśliwca byc może nie spełniały istotnej funkcji, ale na pewno były niezykle efektowne.

Rydwan ognia, proj.  Franco Campo i Carlo Graffi, 1951 fot. tenspeedhero.com

Rydwan ognia, proj. Franco Campo i Carlo Graffi, 1951 fot. tenspeedhero.com

rydwan3

Rydwan ognia, proj. Franco Campo i Carlo Graffi, 1951 fot. tenspeedhero.com

Na podstawie Domus 578/1978 i tenspeedhero.com

„Bryk do architektury – władza, biznes, ambicja” jest już w księgarniach. Wydany przez Unpubleashed i SARP o/ Wrocław jest kontynuacją pierwszej książeczki z 2011, której wznowienie planowane jest jeszcze w tym roku. Zaprojektowany i złożony przez Pawła Rosnera i Michała Majewskiego z Unpubleashed jest zbiorem anegdot i historii pojawiających się wcześniej na blogu, ale też całkiem nowych.

fot. Dagmara Świętek

Okładka Bryka 2, fot. Dagmara Świętek

Craig Hodgetts i Lester Walker w 1969 mieli pracownię przy Union Square West 33 w Nowym Jorku. Pod nimi – w eklektycznym, wąskim budynku z końca XIX w. – urzędował Andy Warhol ze swoją Fabryką. W lutowym numerze dwutygodnika New York z 1969 projekt Hodgettsa i Walkera znalazł się na okładce. W środku można było przeczytać o ich kilku radykalnych koncepcjach przebudowy Nowego Jorku – zilustrowanych pięknymi komiksowymi perspektywami. Jedna z nich to Landliner (wymyślony wspólnie z Brytyjczykiem Nickiem Lacey’em, późniejszym autorem miasta z kontenerów w londyńskich dokach) – luksusowy poduszkowiec unoszący się nad istniejącymi autostradami – łączącymi Boston, Waszyngton i Manhattan.

a1

Landiner, proj. Craig Hodgetts i Nick Lacey, 1969.

25 takich maszyn przerzuconych nad drogami jak mosty miało nieustannie poruszać się z prędkościami przekraczającymi 300 km/h.  Wewnątrz Landliner miał być mini miastem uciech – zaprojektowano tam sklepy, restaurację, snack bar, teatr, platformy widokowe, itd. Użytkownicy niezatrzymującego się poduszkowca mieli być „dostarczani” autobusami. Landliner zwalniałby do 100 km/h – prędkości autobusu jadącego autostradą – i podnosiłby pojazd do specjalnego doku za pomocą komputerowo sterowanych turbin ssących.

Landinery przecinają Central Park, proj. Craig Hodgetts i Nick Lacey, 1969.

Landinery przecinają Central Park, proj. Craig Hodgetts i Nick Lacey, 1969.

Landiner połyka autobus, proj. Craig Hodgetts i Nick Lacey, 1969.

Landiner połyka autobus, proj. Craig Hodgetts i Nick Lacey, 1969.

a6

Landiner połyka autobus, proj. Craig Hodgetts i Nick Lacey, 1969.

Dość enigmatyczne są racjonalne powody stojące za fascynującym samym w sobie projektem Landlinera. Architekci twierdzili, że udałoby się zintensyfikować zabudowę wzdłuż tras liniowca, a jednocześnie przenieść przemysł poza centrum miasta i otworzyć je na rzekę. Jak dokładnie? To chyba nie było takie ważne jeszcze przed kryzysem paliwowym, kiedy to prędkość, dynamika, mobilność i heroizm architektoniczny były celem samym w sobie.

Landiner - plan, proj. Craig Hodgetts i Nick Lacey, 1969.

Landiner – plan, proj. Craig Hodgetts i Nick Lacey, 1969.

Źródło: New York, 24 luty 1969.

Lista osiągnięć projektanta form przemysłowych Henry’ego Dreyfussa jest długa i dostępna w Wikipedii. Wystarczy napisać, że jest autorem: klasycznego telefonu Western Electric 302, ikonicznego odkurzacza Hoovera, aerodynamicznego pociągu Mercury czy składanego aparatu fotograficznego Polaroid SX-70. Wymyślił też ambitny, ale nieudany, projekt latającego samochodu.

Lokomotywa Mercury, proj. Henry Dreyfuss, 1938.

Skład Mercury, proj. Henry Dreyfuss, 1938.

Convaircar powstał tuż po II Wojnie Światowej – w 1947, kiedy to przyszłość techniki w USA malowała się jasnymi barwami – sprzedaż samochodów wciąż rosła, popularna stała się awiacja. Lekki, niewielki i o bardzo prostej konstrukcji – latający pojazd mógł zrewolucjonizować świat, podobnie szokująco jak samochód. W początkowych business planach zakładano dziesiątki tysięcy zamówień.

Convaircar, proj. Henry Dreyfuss, 1947.

Convaircar, proj. Henry Dreyfuss, 1947.

Opływowe auto Dreyfussa wykonane było z włókna szklanego i napędzane silnikiem o mocy 25 koni mechanicznych. Skrzydło, do którego samochód podczepiał się, miało niezależny silnik o mocy 190 koni. Niestety – podczas lotu próbnego – pojazd roztrzaskał się, zabijając pilota i to był wystarczający powód, żeby zrezygnować z ambitnych planów.

Convaircar, proj. Henry Dreyfuss, 1947.

Wrak Convaircara, 1947.

Dreyfuss swoje motto zawodowe ujął w eleganckim zdaniu: Jeśli ludzie są bezpieczniejsi, mają wygodniej, chętniej kupują czy są bardziej wydajni, albo po prostu są szczęśliwsi, projektant odniósł sukces. To postawa typowa dla demiurgów XX wieku – rdzennych modernistów, podkreślających takie cechy jak: wydajność człowieka (np. Hilberseimer), żądzę kupowania (np. Paul i Perceival Goodman) czy luksus (np. Mies van der Rohe).

Gorzka śmierć projektanta-modernisty, wybitnego przedstawiciela epoki węgla i ropy –  jest w tym wypadku niemal symboliczna. Jego partnerka zawodowa i życiowa, Doris zachorowała na nieuleczalny nowotwór. Nie wyobrażał sobie funkcjonowania bez niej. Dlatego na początku października 1972 oboje odebrali sobie życie w domu w Południowej Pasadenie w Kalifornii. Zeszli do garażu i zatruli się śmiertelnie spalinami ze swojego samochodu.

W 1972 w Monachium odbyły się tragiczne igrzyska, podczas których palestyńscy terroryści, wspierani przez niemieckie organizacje neonazistowskie, zabili 11 izraelskich olimpijczyków. Wszystko na tle imponującej nowoczesnością późno modernistycznej architektury i zapadających w pamięć projektów graficznych.

Zamachowcy w wiosce olimpijskiej, Monachium ,1972.

Jedną z ikon powstałej wtedy monachijskiej architektury jest biurowiec koncernu BMW i przylegające do niego muzeum marki. Cztery cylindry zawieszone na centralnym trzonie powstały w bliskim sąsiedztwie stadionu zadaszonego ikoniczną membraną Freia Otto. Budynek był popisem podkreślającym dynamiczny rozwój BMW, projekt wyłoniono w konkursie, wygranym przez austriackiego architekta Karla Schwanzera w 1968 (przed wojną adepta NSDAP, urzędującego w 1940 w okupowanych Katowicach, autora doktoratu pt. Nowe budowle na wyzwolonych ziemiach Górnego Śląska). Kompleksu nie udało się ukończyć na igrzyska, oddano go do użytku dopiero w styczniu 1973 (oficjalnie otwarto w maju), ale na olimpiadę posprzątano plac budowy i zawieszono stosowne logotypy.

BMW Turbo E25 na tle kompleksu biurowego i muzuem.

BMW Turbo E25 na tle kompleksu biurowego i muzeum, 1972.

Powstanie nowej, lśniącej aluminiowymi panelami elewacyjnymi, siedziby BMW uświetniło igrzyska, które koncern uczcił także przedstawieniem koncepcyjnego modelu samochodu – E25 Turbo. Autorem projektu był Paul Bracq, wcześniej pracujący dla mercedesa i francuskiego TGV. Podnoszone do góry drzwi, futurystyczny kokpit i piankowe zderzaki, a do tego niemal 280 konny silnik i setka w 6,6 sekundy…

BMW Turbo E25 na tle stadionu Freia Otto.

BMW Turbo E25 na tle stadionu Freia Otto, 1972.

Reklama innego modelu BMW (2800 Sedan) mówiła: To jeden z najlepszych atletów, jakich zobaczysz na Olimpiadzie w 1972. Budynki Otto i Schwanzera też były atletyczne. Jednak osiągi i osiągnięcia (architektoniczne i olimpijskie) zostały przyćmione przez historię.

Plakat olimpijski, Monachium, 1972.

Plakat olimpijski, Monachium, 1972.

W 1970 rządy w Chile objęła koalicja partii lewicowych Unidad Popular na czele z prezydentem Salvadorem Allende. Amerykanie byli wściekli, Nixon zaprzysiągł zniszczenie gospodarki kraju, CIA inspirowało strajki i zorganizowało krwawy przewrót wojskowy, który doprowadził do władzy junty Pinocheta.

Citroen Camionette

Citroen 2CV Fourgonette, 1951-77

W ledwie trzyletnim okresie rządów lewicy w kraju wprowadzono wiele reform, ale ponieważ ograniczano wpływy Zachodu, USA odcinało kredyty, blokowano fabryki. Jedną z nich była manufaktura Citroena w Santiago, do której przestano dostarczać silniki, skrzynie biegów i komponenty zawieszenia. Możliwość produkcji samych karoserii próbował wtedy wykorzystać do rozwiązania problemów mieszkaniowych w Chile architekt Jeffrey Skorneck z amerykańskiego (sic!) Uniwersytetu Cornella.

mAD 1973 1

Citroen Fourgonette House, proj. Jeff Skorneck, 1973.

Skorneck zaproponował użycie części nadwozia ikonicznej furgonetki Citroena zbudowanej na bazie słynnego 2CV do budowy ścian jednostek mieszkalnych. Możliwa była adaptacja linii produkcyjnej, albo składania budynków na miejscu z prefabrykatów. Zabawne wydaje się wykorzystanie drzwi do szoferki jako zwieńczenia ścian szczytowych domu.

mAD 1973 2

Citroen Fourgonette House, proj. Jeff Skorneck, 1973.

W artykule z 1973 w brytyjskim Architectural Design napisano, że amerykański projekt Citroen Fourgonette House prawdopodobnie nigdy nie zostanie zrealizowany z powodu rządów junty. Czy intelektualiści z Cornell nie zdawali sobie wtedy sprawy, że to wszystko dzięki Nixonowi, CIA i polityce międzynarodowej ich kraju? W każdym razie nie zająknęli się na ten temat.

mAD 1973 4

Citroen Fourgonette House – schemat wykorzystania elementów karoserii, proj. Jeff Skorneck, 1973.

Źródło: Architectural Design 12/1973.

W makabrycznej książce Ladislava Fuksa pt. Palacz zwłok (wyd. 1967), mającej miejsce w czeskich Sudetach w 1939, jeden z bohaterów stwierdza, że nowoczesne krematorium jest wydajne, niezawodne i zautomatyzowane jak… hitlerowska armia. Powieściowy pan Kopfrkingl w życiu codziennym wyznaje zasady higieny, realizując się w pracy palacza w miejskim krematorium. Nic nie wskazuje na to, że zamiłowanie do piękna i czystości zamieni się w obsesję, a piece kremacyjne w krematoryjne. Nasuwa się pytanie czy modernistyczna architektura, nie stałaby się synonimem obsesji i zwyrodnienia na punkcie szeroko rozumianej czystości, gdyby nie została odrzucona przez Hitlera i Stalina? Była na dobrej drodze ku kompromitacji w faszystowskich Włoszech, ale także w demokracjach okresu międzywojennego, gdzie zbiegały się fascynacje higieną i czystością rasową – dokładnie jak u Kopfrkingla.

Kopenhaga

Krematorium Marienbjerg, Kopenhaga, proj. Fritz Schlegel, 1937, fot. Caspar Jorgensen via kulturarv.dk

Palenie zwłok ma długą historię, ale dopiero pod koniec XIX w. kremacja przyjęła współczesny wymiar. Modernizacja życia unowocześniła również śmierć.

asplund

Krematorium Sztokholm, proj. Erik Gunnar Asplund, 1940 via erikgunnarasplund.com

Chodziło o względy higieniczne, przestrzenne (brak miejsca na cmentarzach), estetyczne, ale także polityczne i sprawę wiary. Ortodoksyjny Judaizm, Prawosławie, Islam odrzucają kremację,  Kościół katolicki dopuścił ją w latach 60. XX w., za są Protestanci, Hinduizm i Buddyzm. Początkowo o wprowadzenie kremacji zabiegały stowarzyszenia np. Cremation Society of Great Britain czy Die Flamme i Sokół w Austro-Węgrzech. Pierwsze krematoria w Europie powstały pod koniec XIX w. w Niemczech (1878) i Wielkiej Brytanii (1886). Prężne stowarzyszenie Die Flamme (Płomień) nie zdołało doprowadzić do realizacji krematorium w Austrii, ale udało się w czeskim Libercu (1917), gdzie na budynek ogłoszono konkurs architektoniczny. Pierwsze budynki krematoriów odnosiły się do architektury starożytnej (Liberec, Mediolan), w Wielkiej Brytanii kontynuowały styl wiktoriański i przypominały kościoły. Ale wkrótce nowa funkcja stała się powodem powstawania modernistycznej architektury – jak krematoria czystej, higienicznej, zaawansowanej technicznie.  Realizowano bardzo nowoczesne budynki np. w Kopenhadze (Marienbjerg, proj. Fritz Schlegel, 1937),  Hamburgu (Friedhof Ohlsdorf, proj. Fritz Schumacher, 1932) czy Sztokholmie (proj. Erik Gunnar Asplund, 1940).

Hamburg

Krematorium w Hamburgu, Friedhof Ohlsdorf, proj. Fritz Schumacher, 1932.

Kilka ultra-modernistycznych krematoriów powstało w międzywojennej Czechosłowacji: w Pradze (Strasnice, proj. Alois Mezera, 1931-35), Brnie (proj. Arnošt Wiesner, 1930) czy w Ołomuńcu (proj. Alois Sajtar, 1927).

Brno

Krematorium w Brnie, proj. Arnošt Wiesner, 1930.

olomuc

Krematorium w Ołomuńcu, proj. Alois Sajtar, 1927.

Praga Strasnice

Krematorium w Pradze Strasnicach, proj. Alois Mezera, 1931-35.

Modernistyczna higiena architektoniczna zdaje się być w powyższych przykładach uzasadniona, ale palacz zwłok też początkowo był ok. Czy gdyby Germania i Pałac Sowietów, a dalej Pałac Kultury czy Kancelaria Rzeszy były szklano-betonowe jak np. Dom Faszysty w Como, to tak łatwo byśmy dziś mówili o klarowności, przejrzystości i czystości architektury?

Atomowe Miasto, fotomontaż (nie)pokoje.

Atomowe Miasto, fotomontaż (nie)pokoje.

Po II Wojnie Światowej, na początku Zimnej Wojny świat ogarnął strach przed bombą jądrową. Choć to Amerykanie zrzucili 2 atomówki na Japonię, właśnie w USA powstawały  najbardziej spektakularne projekty anty-atomowe. Jednym z nich było żelbetowe miasto podziemne, które zaoferowała Nowemu Jorkowi firma zajmująca się wykopami (por. wpis Miasto X). Jednak ucieczka pod ziemię nikogo nie satysfakcjonowała i była oczywiście mało opłacalna. Dlatego w 1948 powstała koncepcja Miasta Atomowego, która pozwalała na pozostanie na powierzchni ziemi. Zaprojektowali je architekt i urbanista Henry S. Churchill – projektant wielu podmiejskich osiedli w USA, współtwórca Greenbelt Communities – oraz konstruktor Fred Severud – m.in. współautor książki pt. Przetrwanie bomby i ty (The Bomb Survival and You).

ac05

Miasto Atomowe, proj. Henry S. Churchill i Fred Severud, 1948.

Miasto Atomowe, proj. Henry S. Churchill i Fred Severud, 1948.

Miasto Atomowe, proj. Henry S. Churchill i Fred Severud, 1948.

Miasto Atomowe podzielone jest na dzielnice – komórki, przeznaczone dla 600-800 rodzin. Każda z komórek oddzielona jest żelbetową strukturą o przekroju eliptycznym, a na połączeniach siatki zaprojektowano także monolityczne wieże. Budynki miałby funkcjonować jako schrony i magazyny mieszczące urządzenia umożliwiające przetrwanie.  Dzięki żelbetowym fortyfikacjom oddziaływanie bomby byłoby teoretycznie ograniczone do jednej komórki. Jak wyglądałyby amerykańskie podmiejskie domki na tle obłych betonowych  wież i kadłubów (ponad 20m wysokości i 400 m długości)? Szkoda zostawić to wyobraźni…

ac01

Atomowe Miasto, fotomontaż (nie)pokoje.

Atomowe Miasto, fotomontaż (nie)pokoje

Atomowe Miasto, fotomontaż (nie)pokoje.

Latająca forteca B17 z wieżyczką dziobową z Plexiglasu, 1943.

Znowu o wojnie, ale w atmosferze wydarzeń na około szwedzkim niebie, może i całkiem na czasie. Plastik – choć istniał na rynku od lat 30. XX w. – został spopularyzowany przez II Wojnę Światową. Twardy, przezroczysty i lekki materiał był stosowany jako osłona kokpitów myśliwców, wieżyczek strzelniczych bombowców i kabin nawigatorów. Popularne do dziś określenie Plexiglas to nazwa handlowa produktu amerykańskiej  firmy Rohm & Haas Co., która produkowała sprzęt militarny.

A222

Przesuwne okna z plastiku, badanie W. Gropiusa, ok. 1947.

Po wojnie szkoda było nie wykorzystać dobrego produktu. Firma Rohm & Haas zatrudniła więc znanego architekta – doktora Waltera Gropiusa z Niemiec, który  wraz ze studentami Yale i Harvardu wypracował nowe „pokojowe” zastosowania plastiku w budownictwie: ścianki działowe, drzwi przesuwne, naświetla, świetliki, zadaszenia, panele wystawiennicze. Warto przypomnieć, że Gropius jeszcze w latach 40. był zwolennikiem haseł nazistowskiej propagandy (por. wpis List do Goebbelsa). Choć może nie jest to jeszcze zbrodnia, to na pewno kojarzy się z amerykańską operacją Paperclip (Spinacz) i rzuca światło na niejednoznaczną sytuację moralną powojennych architektów, ich zleceniodawców i studentów.

A111

Kolorowe ścianki działowe z plastiku, badanie W. Gropiusa, ok. 1947.

Reklamy w Architectural Forum 1943 – bez komentarza.

Reklama producenta okien i innych produktów budowlanych Fenstera:

Zlecenia dla architektów NATYCHMIAST. W swych reklamach  my z firmy Fenstera prosimy biznesmenów z całego kraju, aby NATYCHMIAST zatrudnili dostępnych architektów Ameryki do opracowywania planów przyszłości.

Fenstera, 1943.

Fenstera, Architectural Forum 1943.

Reklama firmy Westinghouse – Klimatyzacja:

Test lotu OK – to ostatnie z 10,000 OK wymaganych przy każdym bombowcu Liberator B-24 zbudowanym w wielkiej fabryce Forda Willow Run. Części samolotów sprawdzane są w klimatyzowanych pomieszczeniach zapobiegających różnicom temperatur i korozji spowodowanej przez wzrost wilgotności. Po Zwycięstwie, Westinghouse dostarczy tysiące codziennych produktów.

af19434

Westinghouse, Architectural Forum 1943.

 

Reklama firmy Formica Insulation Co. :

Wiele firm odkłada budowę nowych budynków na czas po Zwycięstwie. Część z tych planów zatrzymuje się na etapie projektów i specyfikacji, tak aby zachować miejsca pracy do czasu, aż nasi chłopcy wrócą do domu. Jeśli przygotowujecie projekty, wiedzcie, że Formica umożliwia uzyskanie wspaniałych efektów…

af19433

Formica, Architectural Forum 1943.

 

Reklama firmy Republic – producenta wyrobów ze stali:

Architekci i inżynierowie mają przed sobą wielką pracę. Będą potrzebne nowe super-autostrady, na wiaduktach, ekspresowe, z wydzielonymi pasami ruchu. Wy, którzy rysujecie i będziecie realizować te projekty, macie do wyboru wiele materiałów o różnych właściwościach. Między nimi jest STAL…

Republic, 1943.

Republic, Architectural Forum 1943.

W centrum Niemiec, na 334 kilometrze autostrady A7, między Kassel, Frankfurtem nad Menem i Wurzburgiem, zaplanowano wybrukowanie kilometrowego pasa drogi w obu kierunkach. Pędzący bez ograniczeń prędkości kierowcy musieliby zwolnić do 30km/h. Biały napis na niebieskim znaku autostradowym nad ich głowami przypominałby skąd ta niedogodność:   Mahnmal für die ermordeten Juden Europas (Pomnik pomordowanych Żydów europejskich).

"Nadpisanie" - pomnik zamordowanych Żydów europejskich, proj. Rudolf Hertz i Reinhard Matz, 1997.

„Nadpisanie” – pomnik zamordowanych Żydów europejskich, proj. Rudolf Hertz i Reinhard Matz, 1997.

Artyści Rudolf Hertz i Reinhard Matz stworzyli projekt Nadpisanie w 1997 r. z powodu upadku tradycyjnej sztuki upamiętniania. Wykorzystanie obiektu niemieckiej dumy narodowej – Autobahnu – to mocny, wręcz siłowy zabieg, przywracania pamięci. Z jednej strony to gest stosowny, uzasadniony tym bardziej, że to Hitler stworzył niemieckie autostrady, z drugiej oprotestowany jako działanie negatywne, niebezpieczne i denerwujące kierowców. Twórcy pomnika napisali:

Niemiecka autostrada jest symbolem techniki, swobody przemieszczania się, doskonałości i trwałości, tego, co niektórzy przypisują niemieckim cechom narodowym. Z drugiej strony kojarzy się z płynnym, zautomatyzowanym ruchem, brakiem szacunku dla innych i czystą agresją – w skrócie: mentalnością, która doprowadziła do eksterminacji Żydów.     

Źródła:

https://www.hgb-leipzig.de/mahnmal/herzmatz.html

http://www.rudolfherz.de/MAHNMAL.HTML

Rozczarowany swoją pozycją zawodową architekt francuski Claude Parent wydał w 1982 książkę o znamiennym tytule L’Architecte bouffon social – Architekt pajac społeczny (wyd. Casterman). Gorzkie refleksje na temat pozycji architektów w procesie inwestycyjnym ten słynny wizjoner pointuje stwierdzeniem:

Architekt jest za wszystko odpowiedzialny, stał się użytecznym pajacem i z tym tytułem jest potrzebny społeczeństwu kapitalistycznemu.

Trudno też nie zgodzić się z autorem, że projektanci funkcjonują jako przykrywka dla technokratów, są buforem między tymi, którzy naprawdę podejmują decyzje a mieszkańcami.  

Albo, że:

Jeśli architektura jest zła, trzeba winić architekta. Jest on dyplomowanym kozłem ofiarnym.

Jak bardzo różni się stanowisko Parenta od wcześniejszych optymistycznych manifestów modernistycznych czy demiurgicznych zapędów Le Corbusiera i jego następców!

Tłum. z francuskiego Florian Boniface.

Wjazd z autostrady - brama zabezpieczająca przed wjazdem ciężarówek, proj. CRS, 1969.

Wjazd z autostrady – brama zabezpieczająca przed wjazdem ciężarówek, proj. CRS, 1969.

20 lat praktyki i nie miałem takiego okropnego klienta. Wyobraź sobie mnie jednego robiącego projekt dla 15 innych architektów – napisał William Caudill do swojej matki, pracując nad siedzibą swojego biura architektonicznego Caudill Rowlett Scott. Budynek o wymownym adresie 1111 West Loop South Freeway znajduje się bezpośrednio przy obwodnicy Houston w stanie Teksas.

Przekrój przez budynek i kładkę prowadzącą z autostrady, proj. CRS, 1969.

Przekrój przez budynek i kładkę prowadzącą z autostrady, proj. CRS, 1969.

Aby dojechać do biura wystarczy zjechać z drogi szybkiego ruchu na prawo, minąć bramę zapobiegającą wjazdowi wysokich ciężarówek i zaparkować na dachu budynku. Dach, aby pomieścić odpowiednią liczbę samochodów (200), ma obrys większy od poniższej kondygnacji, wystaje więc nad oknami. Pozwoliło to na ochronę wnętrz przed ostrym teksańskim słońcem. W obliczeniach dot. klimatyzacji wnętrz uwzględniono „warstwę” zaparkowanych na dachu aut i cień, który rzucają.

002

Biura pod płytą parkingu zapewniającą zacienienie, proj. CRS, 1969.

vet2

Wejście od strony wjazdu, proj. CRS, 1969.

Niestety budynek nie funkcjonuje już jako pracownia jednej z najważniejszych firm architektonicznych w USA w swoim czasie. Został sprzedany po rozbiciu firmy na mniejsze, a dziś mieści się tu klinika weterynaryjna.

Źródła: Progressive Architecture; Jay Baker, CRS Serene, Cite 37, 1997.

Jeden z pierwszych bookmobili, ok. 1918

Jeden z pierwszych bookmobili, ok. 1912.

Objazdowe biblioteki wykorzystujące samochody pojawiły się już na początku XX w. Były to bookmobile czy bookwagony  – dedykowane, przeprojektowane furgonetki, ciężarówki, naczepy albo zwykłe przyczepy do osobówek. Miały szerzyć czytelnictwo w miejscach pozbawionych stacjonarnych instytucji kulturalnych, docierać do wsi, a podczas wojny na front. Prosty pomysł zainspirował powstanie wielu interesujących projektów samochodów-bibliotek, które pewnie ze względu na samą atrakcyjną formę, przyciągały nowych czytelników.

 

Objazdowa biblioteka polowa

Objazdowa biblioteka polowa, II Wojna Światowa.

Biblioteka objazdowa 1962

Biblioteka objazdowa, 1962.

Dziecięcy bookmobil, lata 50. XX w.

Dziecięcy bookmobil, lata 50. XX w.

Ciekawym przykładem były objazdowe biblioteki zainicjowane przez Gulbenkian Foundation w Portugalii – 59 samochodów było wysyłanych w teren od maja 1958. Była to flota pięknych, prostych i pragmatycznych, srebrnych furgonetek Citroen H/HY. Warto dodać, że założycielem fundacji był Calouste Gulbenkian  – milioner, który dorobił się na przemyśle paliwowym, m.in. będąc głównym udziałowcem koncernu Shell.

Portugalska flota kamionetek, 1958.

Portugalska flota kamionetek, 1958.

W zniszczonym w trakcie wojny niemieckim Saarbrücken pojawiła się dominanta w krajobrazie miasta – była to… francuska ambasada. 

Tekst: Florian Boniface

Jest rok 1945, właśnie skończyła się wojna. Wkrótce w Saarlandzie odrodzą się stosunki niemiecko-francuskie. Miejsce jest przedsionkiem powstania CECA – Europejskiej Wspólnoty Węgla i Stali, a następnie Unii Europejskiej.

Pinngusson z zespołem architektów nad modelem Saarbrücken

Pingusson z zespołem architektów nad modelem Saarbrücken

George Henri Pingusson – architekt, autor prezentowanego wcześniej na blogu samochodu Unibloc – jest szefem rekonstrukcji Saarbrücken pod zarządem francuskiej armii. Częścią planu odbudowy miasta jest ambasada, która będzie emanacją francuskiej elegancji i luksusu w podbitych Niemczech.

Szkic Pingussona - Saarbrücken

Szkic Pingussona – Saarbrücken

Według zasad Karty Ateńskiej budynek jest uniesiony nad ziemią i zorientowany na osi wschód-zachód. 4 podstawowe funkcje wyeksponowano w bryle budynku: biura, strefę wejściową, zaplecza i rezydencję Ambasadora. Hol połączono z ogrodem reprezentacyjnymi schodami. Rytm fasady biurowej zbudowano z betonowych słupków w rozstawie 1,2m.

ping3

Ambasada francuska w Saarbrücken, proj. George Henri Pingusson, 1952-54.

Wyjątkowo luksusowe było biuro Ambasadora – ściany pokryto kamieniem, oświetlenie schowano w suficie, a balkon otwiera się na rozległy ogród. Meble zostały ręcznie ozdobione przez japońskich artystów, którzy – jak głosi anegdota – po przyjeździe do Saarbrücken musieli wrócić na chwilę do kraju po własne pędzle i farby.

Ambasada francuska w Saarbrücken, proj. George Henri Pingusson, 1952-54.

Ambasada francuska w Saarbrücken, proj. George Henri Pingusson, 1952-54.

Niestety już w latach 70. zlekceważono plan urbanistyczny Pingussona, prowadząc przez centrum drogę szybkiego ruchu, która przebiega tuż przed ambasadą. Droga jest źródłem hałasu, uniemożliwiającego korzystanie z przestrzeni otwartych wokół budynku. Rezydencja została przekształcona wraz ze zmianą funkcji obiektu na Ministerstwo Kultury.

ping2

Hol z rozusniętymi ścianami, 1955.

We wrześniu 2013 byłą Ambasadą zajęli się studenci Szkoły Architektury w Nancy, pod kierunkiem dr Evy Mengden – od lat walczącej o rewaloryzację ambasady i innych obiektów w regionach Lorraine-Sarre-Luksemburg. Po sześciu miesiącach pracy uznaliśmy, że nie chcemy zakończyć jej jedynie projektem kursowym i zaangażowaliśmy się w obronę budynku.

ping1

Wyjście na dziedziniec, 1955.

Niestety Ambasada jest dziś zagrożona. Ministerstwo Kultury opuściło obiekt, napotykając trudności z inwestowaniem w renowację. Pustostan ulega powolnej degradacji.

Organizujemy kolejne warsztaty, realizujemy z Evą film o budynku i wystawę, które może przyczynią się do jego zachowania. Uważamy, że warto zachować Ambasadę ze względu na jej głęboką historię. Wiemy też, że wyburzenie byłoby krokiem, którego miasto będzie żałować w przyszłości – zapomnieć o budynku to zapomnieć o historii. A czas ucieka.

Wiele zdjęć, które mogłyby znaleźć się w książce, to słabej jakości reprodukcje, niepodpisane nazwiskami fotografów, niemające jednoznacznie rozwiązanych praw autorskich, albo po prostu mało sugestywne ujęcia obiektów, które już nie istnieją, zostały przebudowane, pozbawione charakterystycznego kontekstu. Dlatego zapadła decyzja o odtworzeniu konkretnych zdjęć w formie stylizowanych na nie ilustracji. Nie tylko z powodów technicznych, ale także w celu dopełnienia opowieści obrazami przedstawiającymi klimat „tamtych” lat.

Garaż w Wenecji, proj. Eugenio Miozzi (1931-34).

Zbliżenie na pas stacji.

Przykładem jest wielopoziomowy garaż w Wenecji – opisany w książce. Jedno z najciekawszych zdjęć, jakie udało się znaleźć, przedstawia budynek w latach 60., otoczony autobusami i samochodami. Przy nim stoi rząd stacji benzynowych różnych koncernów. Ujęcie z góry, powoduje, że stacje nie są wyraźnie widoczne, słaba jakość zamazuje szczegóły, a czarno-biała reprodukcja ukrywa feerię barw, jaka towarzyszyła temu motoryzacyjnemu krajobrazowi – niczym z w filmu Pan Hulot wśród samochodów (1971).

Model sceny.

Podstawowa wizualizacja.

Kolorystyka.

Rekonstrukcja sceny i jej klimatu następuje poprzez odtworzenie przestrzeni w formie modelu trójwymiarowego. Wiele z elementów zostaje dodanych poszlakowo – jak oryginalne logotypy firm (kształt, kolor), samochody, autobusy (jeżdżące wtedy we Włoszech), a także dystrybutory paliwa czy stojące reklamy. Zmiana kąta obserwacji pozwala na lepsze wczucie się w klimat tamtej przestrzeni.

Gotowe ujęcie.

W książce znalazło się kilkadziesiąt takich ilustracji uzupełniających tekst i fotografie – przybliżających potencjalny charakter (często nieistniejących) miast, budynków, prototypów samochodów.

h6

Hawr, brama od strony plaży

Miasto Hawr zostało przekształcone podczas II Wojny Światowej przez niemieckich okupantów w bazę wojskową, a następnie ogłoszone twierdzą – podobnie jak Wrocław. Podczas serii alianckich nalotów port, jak i centrum, zostały zmiecione z powierzchni ziemi. Wkrótce centrum odbudowano pod kierunkiem Augusta Perreta – jednego z najważniejszych francuskich architektów.

Hawr, plac wejściowy do budynku mieszkalnego

Hawr, plac wejściowy do budynku mieszkalnego

Kilkukondygnacyjne, podobne do siebie budynki tworzą hierarchiczny system ulic, dziedzińców i placów. Ważniejsze miejsca podkreślone są wyższymi prostopadłościanami i większymi przestrzeniami. Szpalery drzew, Hotel Miejski z  fontanną, liczne skwery i kanały dopełniają krajobraz miasta.

h9

Hawr, jeden z dziedzińców

Widać tu rękę wybitnego architekta. Ta ręka, która prowadzi ołówek wzdłuż linijki, jest niewidzialną dominantą miasta. Nie przewyższy jej nawet wspaniała wieża kościoła św. Józefa. Chodząc po Hawrze, mam wrażenie deptania ogromnej deski kreślarskiej należącej do wielkiego Perreta.

Hawr, Hotel Miejski

Hawr, Hotel Miejski

Echa projektu widać w odbudowie Wrocławia (ul. Świdnicka), a także w koncepcji Macieja Nowickiego na centrum Warszawy z 1945. Czy stolica miała szansę wyglądać podobnie? Hawr wydaje mi się tym dziwniejszy, ponieważ mam wrażenie, że nie mógł być zbudowany. Że powinien jak niezliczone inne projekty pozostać koncepcją odrzuconą przez władze, że w czasie powstawania powinna zmienić się koniunktura albo obowiązujący styl, że realizacja powinna być przerwana i uzupełniona przez mniej zdolnych architektów, niezgodnie z oryginalnym założeniem.

h2

Hawr, arkady w centrum

A jednak się udało. I dlatego Hawr nie jest podobny do innych miast europejskich, które zlewają się w magmę. Ulicami chodzą tu ludziki do makiet.

h8

Hawr, kościół św. Józefa

kg5

Człowiek Witruwiusza.

Człowiek wpisany w koło to podstawa wielu koncepcji architektonicznych. Ale tak dosłowna relacja schematu proporcji ludzkich do gotowego obiektu to rzadkość. Architekt Sylvester Laible zaprojektował niemal idealny obiekt ujmujący człowieka w swej formie. I nie był to kościół, który zrealizował w latach 50. w Stuttgarcie, ale mini-schron dla upadającej niemieckiej armii.

kg4

Kugelbunker w Austrii, 1944.

W 1944 Speer zlecił budowę 50 tyś. takich kulistych bunkrów. Lekkie obiekty mogły być transportowane przez zwykłe ciężarówki, turlane i zakopywane w ziemi. Stąd samotny strzelec karabinu maszynowego mógł dosłownie wyrosnąć spod ziemi. W razie zagrożenia mogły schronić się w nim nawet 3 osoby. Wybuch nie musiał zniszczyć kuli, ale wyrzucić ją i potoczyć, i nawet – jak napisał Robert Jurga w książce Fortyfikacje III Rzeszy w rysunkach przestrzennych (polecam!) – załoga miała szansę przeżyć, ale o jej kondycji po takim zajściu trudno powiedzieć cokolwiek dobrego. Idealne proporcje ludzkiego ciała musiały zostać zaburzone.

kg1

Elewacja Kugelbunkra

kg2

Proporcje poddającego się Niemca.

Schron był odpowiedzią na potrzeby rozbitej niemieckiej armii pod koniec wojny – dlatego idealną figurą z punktu widzenia historii był – wpisany w jego kształt – Niemiec z podniesionymi rękami.

lachert

Wydana właśnie przez Czarne książka Beaty Chomątowskiej Lachert i Szanajca. Architekci awangardy to kolejny ważny tytuł w bibliotece architekta i bardzo ciekawa książka dla ludzi spoza branży. Wartko napisana, pełna barwnych opowieści o świecie międzywojennej awangardy artystycznej i architektonicznej, wreszcie przybliżająca nam najważniejsze postaci polskiej architektury – to zalety, które pojawią się zapewne w wielu pozytywnych, a pewnie i entuzjastycznych, recenzjach. Książka jest wydana z klasą, do czego przyzwyczaiło nas już Czarne – powściągliwa szata graficzna; nieliczne, ale za to sugestywne, ilustracje i niewielki format – to po prostu rzecz, którą czyta się przyjemnie.

Bohdan Lachert i Józef Szanjca byli pionierami modernizmu w Polsce, współpracowali z grupą Praesens (oba numery czasopisma o tym samym tytule z ich projektami do pobrania tutaj), fascynowali się oczywiście Le Corbusierem, Gropiusem czy Rietveldem. Dzięki publikacji możemy poznać metodę pracy słynnej pary zawodowej, ich życie w szerokim kontekście – autorka barwnie opisuje zarówno losy ich przodków, nauczycieli, jak i atmosferę ówczesnej Warszawy.

Wraz z pojawieniem się wcześniej słynnych i świetnych książek Mariusza Szczygła i Filipa Springera udało się zainteresować architekturą szersze grono odbiorców (u Szczygła to Zlin z Gottland). W książce o Lachercie i Szanajcy jest kilka drażniących fragmentów zbyt ewidentnie przypominających, że oto mamy ksiązkę raczej dla ludu, która ma się dobrze sprzedać. I oto na str. 82 dialog: – Dzień dobry, czy to Bohdan Lachert? – Przy telefonie. – Mówi Szymon Syrkus. Nie spotkaliśmy się dotąd osobiście, ale wiele o panu słyszałem. Myślę o stworzeniu grupy… W następnym akapicie: Tak mogła wyglądać tamta pierwsza rozmowa… – pisze Chomątowska. Na dalsze dialogi, ten napisany trochę jak do teatrzyku amatorskiego, rzuca cień. Reszta też jest wymyślona, spreparowana przez autorkę, dla nadania rumieńców tekstowi? Str. 125, na której „zebrano” komentarze przechodniów na temat budowy domu przy ul. Katowickiej: Pan architekt mówi, że jakieś pięć punktów Corbusiera taki dom spełnia. Opis pracy grupy Blok poprzedza podobne w wyrazie, nazbyt familiarne, zdanie: Śmieszna grupa, ci awangardziści (str. 91). No i te domniemania na temat orientacji seksulanej… Być może zgodne to z warsztatem pisarskim, ale wydaje się niekonieczne dla utrzymania zainteresowania czytelnika tematem.

Świetne książki, takie jak ta Beaty Chomątowskiej, wypełniają misję, często pomijaną przez Wydziały Architektury, którą jest edukacja o polskich twórcach. Przy tej okazji warto przypomnieć, że podejmuje się jej także Centrum Architektury (Arseniusz Romanowicz i Piotr Szymaniak; Warszawa Funkcjonalna), krakowski Instytut Architektury (Adolf Szyszko-Bohusz) czy wspomniany już Springer (Zofia i Oskar Hansenowie). Książka Lachert i Szanajca bez wątpienia wzbogaca tę zacną grupę.

Robotnicy pracujący na komendę, E. Neufert 1943.

Ernst Neufert wykładał w Bauhausie, pracował dla Alberta Speera nad normalizacją w budownictwie, był jednym z kilkuset najważniejszych artystów III Rzeszy (figurował na Liście obdarzonych łaską Bożą opracowanej przez Hitlera i Goebbelsa), po wojnie został nominowany profesorem w Darmstadt, w 1953 założył pracownię Neufert und Neufert z synem.

bol6

Hausbaumachine, E. Neufert 1943.

Jego zamiłowanie do normatywów i regulacji zaowocowało znanym w wielu krajach Podręcznikiem do projektowania architektoniczno-budowlanego wydanym po raz pierwszy wiosną 1936 – w czasach III Rzeszy. Podczas II Wojny Światowej – w 1943 – opublikował Bauordnungslehre (Podręcznik porządków budowlanych), w którym nie tylko skatalogował wszelkie wytyczne dla budownictwa, ale także przedstawił własną wizję przyszłości architektury.

BOL, strona tytułowa, 1943.

Ostatni rozdział pokaźnego tomu BOL o wymiarach 29/37 cm poświęcony jest projektowi Hausbaumachine – maszyny do budowania domów.  W przesuwnej stalowej hali budowlanej umieszczonej na torowisku miałyby powstawać kolejne sekcje taśmowych budynków mieszkalnych. Neufert ze szczegółami opracował proces fabrykacji klasycyzującej nazistowskiej architektury przy pomocy nowoczesnych maszyn, ale także ludzi pracujących na komendę – jak to dokładnie opisał w podręczniku.

bol4

Imponująca rozkładówka z przekrojem Hausbaumachine, E. Neufert, 1943.

Speer we wstępie do książki napisał: Wojna totalna zmusza nas do koncentracji wszystkich sił na przemyśle budowlanym. Wyraził nadzieję, że podręcznik Neuferta zostanie wykorzystany do wznoszenia wielkich projektów nazistowskich. BOL powstał w rzeczywistości III Rzeszy, opartej na totalnej kontroli, ale po wojnie praca Neuferta stała się odniesieniem dla architektów pracujących w mniej lub bardziej wolnych krajach.

bol3

Hausbaumachine w ruchu, 1943.

bol2

Hausbaumachine zabezpieczona na zimę, E. Neufert, 1943.

Trzy budynki – duchy. Kiedyś były symbolami luksusu i nowoczesności, miały imponować gościom Krakowa. Dzisiaj stoją puste, za oknami niezamieszkane pokoje, opuszczone recepcje i restauracje. Motel Krak, Hotel Cracovia i Hotel Forum. Pierwszy przy wjeździe do miasta od strony Katowic i Wrocławia; drugi przy Błoniach, naprzeciw Muzeum Narodowego; trzeci nad Wisłą, z widokiem na Wawel. Wszystkie charakterystyczne, ważne przykłady późno modernistycznej architektury PRL. Prawdopodobnie czeka je wyburzenie.

Hotel Cracovia, Kraków, proj. Witold Cęckiewicz, 1966.

Hotel Cracovia, Kraków, proj. Witold Cęckiewicz, 1966.

Kraków od zawsze szczycił się swoimi zabytkami, pieczołowitym – prawie religijnym – podejściem do historii. Ale na tym fragmencie przeszłości miastu nie za bardzo zależy. Motel zostanie zniszczony w marcu b.r., na temat losów Cracovii toczy się gorąca dyskusja, ale nowy projekt na cenną działkę już jest gotowy, pat w sprawie Forum dotyczy wyłącznie finansów – jak się opłaci, to też zburzą.

P1180811a

Hotel Forum, Kraków, proj. Janusz Ingarden 1978-1988.

Inwestorzy i politycy mają racjonalne argumenty – budynki są przestarzałe, nie spełniają już swoich pierwotnych funkcji, wymagają znaczących i nieopłacalnych przebudów, żeby dostosować je do współczesnych potrzeb i standardów. Czemu jednak nie słyszymy takich argumentów kiedy mowa o kamienicach na Rynku, licznych kościołach czy Wawelu?

Motel Krak, Kraków, proj. NN, 1975.

Motel Krak, Kraków, proj. NN, 1975.

Ponieważ zachowywanie (wybranych) budynków, ma jednak pewien oczywisty sens – nawet wbrew racjonalnej kalkulacji. Żywa i atrakcyjna tkanka miejska powstaje latami, składa się z różnych warstw historycznych – nawet te pozornie mniej wartościowe w dłuższej perspektywie wrastają w nią i wzbogacają krajobraz miasta. Dlatego istotne jest ostrożne decydowanie o wyburzeniach, szczególnie tych spowodowanych „niedopasowaniem do współczesnych wymogów” określanych przez deweloperów – zainteresowanych wyłącznie zyskiem.

P1180826a

Hotel Cracovia, Kraków, proj. Witold Cęckiewicz, 1966.

Oczywiście niechęć społeczną budzą wątki estetyczne bezkompromisowej architektury powojennego modernizmu, szczególnie spowodowane: zaniedbaniem ich, doraźnymi adaptacjami, brakiem konserwacji materiałów wykończeniowych i złym zarządzaniem. Zdjęcie warstw czasu ujawnia obiekty pełne wrażeń przestrzenno-estetycznych – co w pewnym stopniu ujawniają poniższe, uproszczone, wizualizacje motelu Krak. 

krak REN2

Motel Krak, Kraków, proj. NN, 1975, wiz. nie/pokoje

krak REN1

Motel Krak, Kraków, proj. NN, 1975, wiz. nie/pokoje

Po wyburzeniu tych budynków, Kraków będzie się wstydził. Może nie od razu, ale za kilka, kilkadziesiąt lat. Tak jak Niemcy wstydzą się, że po wojnie na zachodzie z tych samych pobudek zburzono „przestarzałe” domy towarowe Ericha Mendelsohna, zastępując je „nowoczesnymi”, miernymi obiektami.

qP1180786

Hotel Forum, Kraków, proj. Janusz Ingarden 1978-1988.

I może zbyt melancholijna puenta – fragment tekstu piosenki Falling Down Toma Waitsa (Big Time) w wolnym tłumaczeniu:

Patrz kula burząca już wisi

Chodź pohuśtać się na niej

Było wiadomo że hotel padnie

Powybijali już okna

I powyrywali klamki

Roznieśli wszystko

W ciągu kilku dni

Teraz ktoś krzyczy: burzymy

Zdejmij czapkę

Wyglądamy na mniejszych

Na gołej ziemi

Pawilon fiński na Expo w Brukseli 1958, proj. Reima Pietila 1956-1958.

Pawilon fiński na Expo w Brukseli 1958, proj. Reima Pietila 1956-1958.

Ten przezroczysty „jedwab” jest moim cudownym narzędziem projektowym – napisał o kalce technicznej Reima Pietilä – jeden z najważniejszych architektów fińskich XX w.

Sądzę, że szkice na kalce mogą pozwolić nam zobaczyć, jak architektura powstaje od zera – z niemal nieokreślonego czegoś, które stoi za koncepcją przestrzenną. Rysunki te mają zwykle niewiele wspólnego z ostatecznym charakterem budynku: niosą za to ze sobą wielowarstwowy ładunek treści… Dobry szkic umożliwia wiele interpretacji – może być impulsem dla zróżnicowanych wariantów. Dlatego musimy uczyć się czytać szkice, cierpliwie i nieśpiesznie. Zwykle nakładam szkic na szkic, pewnie około dziesięć razy, uważnie trzymając poprzedni jako podstawę dla następnego, aż nie poczuję, że to jest to. I wtedy zwykle rzeczywiście to jest to.

Pawilon fiński na Expo w Brukseli 1958, proj. Reima Pietila 1956-1958.

Pawilon fiński na Expo w Brukseli 1958, proj. Reima Pietila 1956-1958.

Pawilon fiński na Expo w Brukseli 1958, proj. Reima Pietila 1956-1958.

Pawilon fiński na Expo w Brukseli 1958, proj. Reima Pietila 1956-1958.

Pietilä ma na koncie kilka ikonicznych realizacji takich jak kościół Kaleva w Tampere, Centrum konferencyjne w Dipoli czy ambasadę fińską w New Delhi. Jedną z jego pierwszych samodzielnych realizacji był pawilon fiński na wystawie światowej w Brukseli z 1958. Budynek został zaprojektowany w modułach, które uwolniono z rygoru matematycznego i poddano formowaniu intuicyjnemu. W czasie powstania pawilonu pisano, że architekt uwolnił przestrzeń od funkcjonalistycznego gorsetu sztywnej siatki i sprawił, że architektura tańczy.  Budynek wykonano w konstrukcji drewnianej – użyto wyłącznie fińskiej sosny – i obłożono sklejką brzozową.

Pawilon fiński na Expo w Brukseli 1958, proj. Reima Pietila 1956-1958 via flickr elektrospark

Pawilon fiński na Expo w Brukseli 1958, proj. Reima Pietila 1956-1958 via flickr elektrospark

Oczywiście Finom łatwo dopatrzeć się źródeł pomysłu na brukselski pawilon w projektach Alvara Aalto, ale Pietilä powoływał się bezpośrednio na Aulisa Blomstedta, o którym więcej prawdopodobnie wkrótce…

Pawilon fiński na Expo w Brukseli 1958, proj. Reima Pietila 1956-1958 via architecture of doom

Pawilon fiński na Expo w Brukseli 1958, proj. Reima Pietila 1956-1958 via architecture of doom

Struktury Tarczowe, Zakłady Artystyczno-Badawcze ASP Warszawa, 1959.

Struktury Tarczowe, Zakłady Artystyczno-Badawcze ASP Warszawa, 1959.

W 1959 Lech Tomaszewski przeprowadził wraz z B. Smyrskim na ASP w Warszawie badania dotyczące możliwości kształtowania przestrzeni za pomocą struktur tarczowych. Tworzywem były układy stropów i ścian poprzecznych, których zmienne konfiguracje pozwalały uzyskać zróżnicowane systemy organizacji przestrzeni jak i wynikające bezpośrednio ze struktury formy architektoniczne.

Tomaszewski próbował wykorzystać właściwości betonu i żelbetu w konstrukcji tych ścian. Zamiana cegły na beton – pisał – przy zachowaniu tego samego schematu pracy oznacza niepełne wykorzystanie fizycznych własności drugiego materiału – myślę zwłaszcza o doskonałej pracy na zginanie tarcz betonowych lub lekko zbrojonych.

Struktury Tarczowe, Zakłady Artystyczno-Badawcze ASP Warszawa, 1959.

Struktury Tarczowe, Zakłady Artystyczno-Badawcze ASP Warszawa, 1959.

Struktury Tarczowe, Zakłady Artystyczno-Badawcze ASP Warszawa, 1959.

Struktury Tarczowe, Zakłady Artystyczno-Badawcze ASP Warszawa, 1959.

Struktury Tarczowe, Zakłady Artystyczno-Badawcze ASP Warszawa, 1959.

Struktury Tarczowe, Zakłady Artystyczno-Badawcze ASP Warszawa, 1959.

Struktury Tarczowe, Zakłady Artystyczno-Badawcze ASP Warszawa, 1959.

Struktury Tarczowe, Zakłady Artystyczno-Badawcze ASP Warszawa, 1959.

Tak o badaniach prowadzonych przez Tomaszewskiego w Zakładach Artystyczno-Badawczych pisał w 1960 na łamach Projektu Jerzy Olkiewicz:

Nauka poszanowania techniki, nauka dyscypliny, nauka rzeczowości – to cel pracy Zakładów. A także umiejętność wydobycia piękna i emocji z tematu pozornie prozaicznego, zaniechanie dekoracyjności w dawnym tego słowa znaczeniu osiągnięcie efektu plastycznego przy pomocy innych środków, związanych z funkcją, strukturą i materiałem, zarzucenie powierzchowności, blichtru i efektownych łatwizn i co najważniejsze – jak najściślejszy kontakt z rzeczywistością.

Struktury Tarczowe, Zakłady Artystyczno-Badawcze ASP Warszawa, 1959.

Struktury Tarczowe, Zakłady Artystyczno-Badawcze ASP Warszawa, 1959.

Struktury Tarczowe, Zakłady Artystyczno-Badawcze ASP Warszawa, 1959.

Struktury Tarczowe, Zakłady Artystyczno-Badawcze ASP Warszawa, 1959.

Źródła: Architektura 4(257)/1969, Projekt 1960

Zwykle szukam odpowiedzi, które znajdują się gdzieś między tak i nie – deklarował w 1970 roku architekt Makoto Suzuki. Tak układam zewnętrzne i wewnętrzne warstwy domu, aby nie dopasować ich dokładnie i dzięki temu uzyskuję miękką przestrzeń między nimi.

Dom GAH6812, Tokio, proj. Makoto Suzuki, 1968-69.

Dom GAH6812, Tokio, proj. Makoto Suzuki, 1968-69.

W domu o kodzie GAH6812 architekt uzyskał tę miękkość dzięki bańkom – jak sam nazywa przeszklone pomieszczenia pozwalające na przebywanie między skrajnymi warunkami pokoi i ogrodu.

Przekrój - dom GAH6812, Tokio, proj. Makoto Suzuki, 1968-69.

Przekrój – dom GAH6812, Tokio, proj. Makoto Suzuki, 1968-69.

Dom GAH6812, Tokio, proj. Makoto Suzuki, 1968-69.

Dom GAH6812, Tokio, proj. Makoto Suzuki, 1968-69.

Inną charakterystyczną cechą budynku są zielone tarasy znajdujące się na wysokości parapetów okien. To rozwiązanie topograficzne umożliwia lepszy kontakt mieszkańców z naturą. Niższy poziom dostępny jest pochylnią uformowaną z ziemi.

Widok na ogród z wjazdu - dom GAH6812, Tokio, proj. Makoto Suzuki, 1968-69.

Widok na ogród z wjazdu – dom GAH6812, Tokio, proj. Makoto Suzuki, 1968-69.

Dom GAH6812, Tokio, proj. Makoto Suzuki, 1968-69.

Dom GAH6812, Tokio, proj. Makoto Suzuki, 1968-69.

Źródło: JA, The Japan Architect, lipiec-grudzień 1970.

Rem Koolhaas jest postrzegany raczej jako intelektualista wśród architektów. Jednocześnie wg Powerhouse Company buduje najwięcej (z grupy laureatów Pritzkera) w krajach pozbawionych wolności, a jego opinie polityczne są zadziwiające. Na przykład w wywiadzie przeprowadzonym przez Hansa Ulricha Obrista stwierdził, że nowe pokolenie decydentów w Chinach, nie dąży obsesyjnie do bogactwa. I dalej:

Uważam, że ciągłe zakładanie bliskiego upadku jest dziennikarską propagandą, tak jak sugestie o „materializmie,  łamaniu praw człowieka i zdobywaniu fortun”.

W zadziwiająco płytkiej rozmowie, Koolhaas jednym tchem mówi o misyjnej (!) roli chińskiej telewizji państwowej, dla której zaprojektował moloch w centrum Pekinu, jak i o społecznej wartości wnętrza opracowanego przez jego biuro dla producenta luksusowej odzieży Prada w Nowym Jorku. Największym jednak problemem nie są dla niego niuanse społeczne fasadowej demokracji gospodarczej ChRL, ale to, że jego wieżowiec jest porównywany do Muzeum Guggenheima w Bilbao… 

Okładka książki.

Okładka książki z wywiadami.

W tej samej książce Koolhaas, opowiadając o ambasadzie Holandii w Berlinie, bez cienia żenady dzieli się swoimi spostrzeżeniami na temat mentalności urzędników wcześniej pracujących w administracji NRD, zauważając, że:

czuli się oni obrażeni liberalizacją Wschodu, która doprowadziła do narzucenia nieelastycznej doktryny urbanistycznej [sic!]. Byli więc niesamowicie pomocni w działaniu na przekór. Myślę, że to dzięki faktowi współpracy z wschodnioniemieckimi urzędnikami mogliśmy eksperymentować.

Ciekawe, czy miał na myśli również byłych funkcjonariuszy Stasi, opowiadając te brednie.

Źródła: Hans Ulrich Obrist, The Conversation Series: Rem Koolhaas, Verlag der Buchandlung Walter König, Köln, 2006; http://www.bureau-europa.nl/documents/Riennevaplus_reader.pdf, s. 31.

Od 2014 zapraszam do czytania cyklu Pierwsze w Polsce w Architekturze. W styczniowym numerze o Muzeum Bitwy pod Grunwaldem Witolda Cęckiewicza i rzeźbiarza Jerzego Bandury.

Muzeum Bitwy pod Grunwaldem – Jerzy Bandura i Witold Cęckiewicz 1959-1960.

Muzeum Bitwy pod Grunwaldem – Jerzy Bandura i Witold Cęckiewicz 1959-1960.

Kontynuowany jest również cykl nie/pokoje w sarpowskim magazynie ARCH. W styczniowym numerze o infrastrukturze dla pieszych zawieszonej w powietrzu, a w następnym o architektach, samochodach i kobietach.