Blog prowadzi Łukasz Wojciechowski, architekt, współzałożyciel VROA architekci, adiunkt na Wydziale Architektury Politechniki Wrocławskiej.

Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i używanie w celach komercyjnych zabronione. Blog ma charakter edukacyjny i nie jest działalnością komercyjną. Wszelkie fotografie wykorzystywane są wyłącznie w celach edukacyjnych.

12 comments
  1. Paweł said:

    Witam,
    Blog jest świetny.
    Myślę, że za często pisze Pan o architekturze modernizmu, a za mało miejsca poświęca pan współczesności. Wydaje mi się, ze blog zyskałby gdyby było więcej notek takich jak te o Hollu czy też porównanie włoskiej architektury z okolic renensansu do współczesnych budynków sanna czy mvrdv.
    Bryk do architektury daje chyba więcej niż przeczytanie i namiętne oglądanie wszystkich części architecture now:)
    Pozdrawiam.

    Paweł

  2. Dzieki.
    Czy mozna „nie na Pan” szczegolnie ze chyba na jakies ossie przy okazji bylo przypadkowe a jakze spotkanie :).
    To dobre okreslenie na ten dyplom „jak skoncze” …dluga historia.Bardzo chetnie pookoresponduje w temacie nie tylko rowerowym szczegolnie ze Kolege Smolesnkiego poznalem przez moich znajomycjh w Birmingham jakis czas temu .Znajomi Ci sa z Wrocka i pracowalismy razem u „zacnych” angoli :).
    Co do projektu mojego „Telford-BikeOpolis – work hard ,ride hard ” to sie kreci wokoł kólka .
    Jakis czas temu sledzilem sobie Poczynania panstwa (czyli Twoje i RR ) …zacne to przyklady na naszej scenie architektonicznej …ale to chyba temat na dluzsza debate mysle.tymczasem wracam do window schedule bo mialy byc na wczoraj … i wisi tu taki duzy topór …
    Pozdrawiam serdecznie .

    Krzysztof Faber

    Ps.
    Kontakt na maila ? moj w stopce takze …

  3. Filip Jasiński said:

    Bardzo interesujący post o klubach. Ich celach w krajach demoludów.

  4. Black said:

    Gazety i portale o architekturze to swoista kultura, mają swój język i kanon treści. Niestety jest to kultura naiwna, płytka, powtarzająca się. Najczęściej karmi nas tym co już wiemy lub dyskretnie łechtają nasze poglądy.

    Refleksja, poparta fachowym researchem lub szeroką znajomością literatury, należy tam do rzadkości, tutaj jest wręcz odwrotnie. Ten blog mi się podoba, między innymi dlatego że większość architektów nie nazwała by go blogiem o architekturze(„Jakieś artykuły o spektaklach czy Gułagach, co to jest?”).

    Nieprofesjonalizm wydaje mi się dużą jego zaletą. Chodzi mi oczywiście o bardzo emocjonalny stosunek do historii i wyczuwalną pasję.

    Rozmawialiśmy kiedyś na temat książek o architekturze w których obrazki nie są najważniejsze. Zastanawiam się co Pan powie na „S,M,L,XL”. Jest to dzieło dosyć ciężkie…

    • Lukasz said:

      Ciężkie wagowo, ale merytorycznie chyba nie za bardzo. W latach 90. było to coś nowego. Przemieszanie teorii i praktyki. Odważnych poglądów z przełomowymi realizacjami. Dzisiaj – w kontekście ekspansji do Chin – trochę ostrość Koolhaasa stępiała. Wtedy miał do czynienia z wymagającymi inwestorami, poszukiwał. Dziś OMA bardziej przypomina mi agencję reklamową, której początki to właśnie ta książka. Jako zamknięte dzieło – inspirujące. Jako narcystyczny autoportret początkującego karierowicza – raczej smutne.

      • A. said:

        Tak jestem ciekaw czym jest „coś nowego” na początku lat 20. XXI wieku. Kogo wykazałby Pan jako tych co teraz mogą być tymi kim był Koolhaas 20 lat temu?

      • Lukasz said:

        To trudne pytanie. Myślę, że bycie Koolhaasem nie jest marzeniem tych architektów. Jednym z niewielu autentycznych biur, o których mowa dzisiaj w mediach to moim zdaniem np. Jan de Vylder czy Aleksander Brodsky…

      • A. said:

        Autentyczność w czasach gdy Elvis Presley rusza w trasę koncertowa jako hologram, a mieszkańcy miast masowo jeżdżą pseudo-terenówkami jest rzadko spotykana, uważana za nieatrakcyjną, niepotrzebną. To nic nowego w historii. Natomiast popyt na rzeczy „szczere” zwiększa się czy to z powodów społeczno-ekonomicznych czy ze względu na zmęczenie PRem, reklamą, „fajerwerkami” itp. I tacy architekci jak Jan de Vylder znajdują i znajdą naśladowców. Tyle, że mechanizmy tego świata mają tę właściwość, że także i bunty zmieniają w modę i maszyny do zarabiania pieniędzy. Także mam pewne obawy co do „autentyczności”. I nawet jeśli architekci XXI wieku staną się skromniejsi, to moim zdaniem przyszłość architektury będzie bardziej złożona – może będzie „małżeństwem” de Vyldera z Gregiem Lynnem, Tschumim i cybernetyką:) A co do Koolhaasa – pracowali z nim późniejsi założyciele pracowni takich jak Gigon&Guyer, MVRDV, Zaha Hadid Architects, REX, WEST B, WORK AC, JDS, BIG, MAXWAN, FOA itd. Jego wpływ jest nie do podważenia, więc myślę, że nawet jeśli nie warto marzyć żeby nim być to niewielu by potrafiło. A jakie pracownie uważa Pan za interesująco eksperymentujące (t.j. moim zdaniem Phillipe Rahm Architectes)?

      • Lukasz said:

        Rahm, R&Sie, Raumlabor, ale też BeL, FAT, L/B – oni czegoś poszukują z większym lub mniejszym powodzeniem. Ale obawiam się, że to eksperymentowanie jest ucieczką od realizacji. Oczywiście jest to potrzebne i interesujące, ale projekty budynków Rahma (np. konkurs w Krakowie) obnażają moim zdaniem trochę słabości jego jako architekta. Dużo mówi się o eksperymentach w Architectural Design, ale studiując to pismo od lat mam wrażenie, że eksperymenty coraz częściej niewiele wnoszą, a bardzo szybko się dewaluują. Wystarczy spojrzeć kilka roczników wstecz…

  5. Black said:

    Obserwuję pewną uniwersytecką bibliotekę na zachodzie, nieźle wyposażoną. Albumy sprzed 15 lat, jeżeli nie są kanonicznymi dziełami, często są lekceważone przez studentów. Ze względu na przestarzałą estetykę, ale również na nietrendy treść(!). Nieaktualną książkę wystarczy wywalić, ale co zrobić z nieaktualnym budynkiem, który 15 lat temu krzyczał o swojej nowoczesności, a teraz wywołuje najwyżej grymas politowania?

    Odwiedziłem ostatnio Wrocław. Proszę wybrać się na spacer wokół rynku, mamy tam do czynienia z latarnianym Las Vegas, najśmieszniej jest w okolicach Kuźniczej, gdzie na jednym skrzyżowaniu zdarzają się z 4 typy, wszystkie nowiutkie. Wzorów śmietników i ławek też mamy kanonadę. Chce się wyć…albo przynajmniej gdzieś napisać

  6. Wojciech Kaczura said:

    gratuluję bloga, fenomenalna praca i zasób materiałów

    • Lukasz said:

      Dziękuję, będę się starał dalej :)

Dodaj komentarz