Niewątpliwie Smithsonom metka brutalizmu trochę uwierała. Nie stali się sztandarowymi postaciami tej szufladki. Dom w Watford był wykończony cegłą rozbiórkową i miał stalowe okna, bo takie były wytyczne planu miejscowego. Eksponowanie instalacji w szkole Hunstanton było raczej konsekwencją podkreślania klarowności układu strukturalnego. Smitsonowie mieli w głowach istotniejsze problemy niż estetyka.
Już nie tłoczymy się przy studni, nie spotykamy na rynku, nie tańczymy na pastwiskach, nie bierzemy mleka bezpośrednio od rolnika, nie chodzimy za informacją, ani nie podróżujemy, żeby wieścić. Do naszych domów dostarcza się światło, ciepło, wodę, rozrywkę, informacje, jedzenie. Nie uczestniczymy już w dawnych wzorcach społecznych. Musimy być oszołomami, żeby budować formy powstałe w minionych kulturach z ich niepowtarzalnymi wzorcami i jeszcze oczekiwać, że się dziś sprawdzą.
Podstawą myślenia Smithsonów była więc kultura społeczna, a wręcz wielokulturowość. Dawali temu najczytelniejszy wyraz w wystawach, które projektowali. Na wystawę Oto Jutro (1956) przygotowali niewielką szopę – archetypowe schronienie dla człowieka, które wykonali z drewna i poliwęglanu. Wokół pawilonu zgromadzone zostały ślady aktywności kulturowej ludzi: od prymitywnych ozdób, przez proste urządzenia, po malarstwo abstrakcyjne i relikty współczesności. Na pierwszy rzut oka to zbiorowisko śmieci wokół opuszczonej i jakby zdewastowanej szopy. Z drugiej strony były tam zebrane fragmenty ich własnej twórczości. W zaciszu domu projektowali kartki świąteczne, flagi, latawce, ulotki i inne bibeloty – pozornie rzeczy bez znaczenia. Dla nich ważne na równi z architekturą, albo nawet bardziej.
Jedna z najważniejszych realizacji Smithsonów – Robin Hood Gardens w Londynie – jest dzisiaj zagrożona wyburzeniem. Odbierana jako slums, z którego pierwotni mieszkańcy już dawno się stamtąd wyprowadzili. Dwa budynki galeriowe z dwukondygnacyjnymi mieszkaniami otaczają wspólne podwórko, jednocześnie chroniąc je przed hałasem otaczających ulic. Zielone wzgórze powstało z gruzów po miejscowej zabudowie. Galerie nie są tak żywe jak na rysunkach z lat 50. ale paradoksalnie zamieszkałe przez imigrantów budynki stały się bliższe idei ze wspomnianej wystawy Oto jutro. To co widać wewnątrz przez okna wydaje się być śmieciami, ale być może są to bezcenne eksponaty naszej wielokulturowości i dowody tego, że architektura może być jej nośnikiem?
Źródła: Architectural Monographs 7, Alison + Peter Smithson, The Shift, Academy Editions, Londyn 1982. Marco Vidotto, Alison + Peter Smithson, Editorial Gustavo Gili, Barcelona 1997.