Citroen Allendette
W 1970 rządy w Chile objęła koalicja partii lewicowych Unidad Popular na czele z prezydentem Salvadorem Allende. Amerykanie byli wściekli, Nixon zaprzysiągł zniszczenie gospodarki kraju, CIA inspirowało strajki i zorganizowało krwawy przewrót wojskowy, który doprowadził do władzy junty Pinocheta.
W ledwie trzyletnim okresie rządów lewicy w kraju wprowadzono wiele reform, ale ponieważ ograniczano wpływy Zachodu, USA odcinało kredyty, blokowano fabryki. Jedną z nich była manufaktura Citroena w Santiago, do której przestano dostarczać silniki, skrzynie biegów i komponenty zawieszenia. Możliwość produkcji samych karoserii próbował wtedy wykorzystać do rozwiązania problemów mieszkaniowych w Chile architekt Jeffrey Skorneck z amerykańskiego (sic!) Uniwersytetu Cornella.
Skorneck zaproponował użycie części nadwozia ikonicznej furgonetki Citroena zbudowanej na bazie słynnego 2CV do budowy ścian jednostek mieszkalnych. Możliwa była adaptacja linii produkcyjnej, albo składania budynków na miejscu z prefabrykatów. Zabawne wydaje się wykorzystanie drzwi do szoferki jako zwieńczenia ścian szczytowych domu.
W artykule z 1973 w brytyjskim Architectural Design napisano, że amerykański projekt Citroen Fourgonette House prawdopodobnie nigdy nie zostanie zrealizowany z powodu rządów junty. Czy intelektualiści z Cornell nie zdawali sobie wtedy sprawy, że to wszystko dzięki Nixonowi, CIA i polityce międzynarodowej ich kraju? W każdym razie nie zająknęli się na ten temat.
Źródło: Architectural Design 12/1973.
nie dziwi mnie, że projekt powstał w stanach,
architekci zawsze poszukują pola dla swoich idei
i nie ma znaczenia opcja polityczna
w tym wypadku, swój pomysł wykorzystania odpadów rolniczych i przemysłowych
próbował „sprzedać” na konferencji Martin Pawley,
Jeffrey Skorneck był jego studentem w Cornell University,
gdzie powstało parę projektów takich domów
jego projekt (35m 2emergency car-dwelling),
wykorzystujący skatalogowane części furgonetki miał być zrealizowany w 1973 roku
ale ze względu na sytuację polityczną do tego nie doszło
tu tu można wspomnieć sytuację w powojennej Francji,
kiedy to powstały projekty prefabrykowanych domów
dla zaspokojenia pilnej potrzeby budowy mieszkań po zniszczeniach wojennych
jednak te pomysły nie trafiły w gusta ludzi
fabryka znakomitego konstruktora (samouka!) Jeana Prouve’a zbankrutowała
a on z pomocą swoich przyjaciół, którzy dźwigali na swoich ramionach zachowane aluminiowe prefabrykaty
wybudował na wzgórzu nad Nancy swój niepowtarzalny dom
(dzisiaj w prefabrykowanych domach nie znajdziemy już tego piękna)
było nie było też przypadek nagły losu
w tym miejscu, siłą rzeczy, nasuwa mi się piękno domów Glenna Murcutt’a,
które co prawda były budowane nie jako wynik nagłej potrzeby,
ale ich oszczędna prostota to dla mnie prawdziwe piękno,
jak 2cv
tyle, że prefabrykowane domy są niepowtarzalne do zachwytu, kiedy są indywidualne
a 2cv najlepiej adorować pojedynczo lub swoje własne :)
Dodam jeszcze, że zawsze zastanawia mnie (niekoniecznie dziwi czy oburza), że architekci poszukują zleceń bez względu na opcje polityczne… że to jakoś lekko przychodzi w tym zawodzie.
Dzięki za wyczerpujący komentarz. Pozdrawiam.
nie uważam, że dotyczy to tylko tego zawodu, i nie sądzę, że to są łatwe decyzje
ludzie chcą się realizować, zarabiać, nie ważne co
świat nigdy nie składał się tylko z czystych, szczerych decyzji
a w opisanej sytuacji, o ile się orientuję, Martin Pawley nie szukał zleceń,
tylko prezentował swoją ideę
na konferencji nie znalazł zrozumienia, ale spodobała się jednemu ze światłych (?) decydentów,
który uznał, że w sytuacji kraju to świetny pomysł
Pawley nie sprzedawał się, projekty robili studenci (czterech) bo zapewne nie było środków
skąd ja znam taką sytuację? ale w Chile rzeczywiście było wtedy krucho (a ludzie żyli ideami)
Nawet nie chodzi mi o sprzedawanie się, ale o sprzeczność w intencjach Nixona i amerykańskich naukowców, którzy mieli dobre intencje. Nie mówię, że oni nie powinni robić wtedy tych badań – to bardzo fajny projekt. Znowu chodzi mi o uwikłanie w niejednoznaczną historię – jak w przypadku Schwanzera, Gropiusa, Koolhaasa i innych.
nie sprzeczność, tylko rozdzielność, wynikająca z niezależności,
co byśmy nie zrobili zawsze jesteśmy uwikłani w historię,
a niektórzy tylko lepiej dopisują się do aktualnych procesów, które rozgrywają się poza nami,
tylko, że ich twórcy i poplecznicy nie mają nazwisk (przynajmniej rozpoznawalnych dla większości),
ponieważ działają w sieci zależności