Spoza kadru

Ten wpis (dwusetny) rozpoczyna potencjalny cykl na temat architektów, którzy rzadko pojawiają się w mediach. Niejednokrotnie ich projekty ustępują miejsca ładnym obrazkom, które często są wydmuszkami formalnymi. Architekci ci nie pchają się do gazet i nie mają kont na FB. Ale powody ich niebytu w przestrzeni medialnej są bez znaczenia. Ważne, że architektura jest czymś więcej niż ładną elewacją i nawet mniej udane obrazki zasługują na dokładniejsze przyjrzenie się, przeanalizowanie struktury, koncepcji, potencjału użytkowego – bo są to składowe dużo istotniejsze niż rendery i zdjęcia.

Projekty pracowni Lamber Marciniak charakteryzuje coś więcej niż ładny czy brzydki obrazek. Struktura przestrzeni ich budynków jest zwykle podporządkowana klarownej, konsekwentnie realizowanej, zasadzie. Architekci z Wrocławia nie zdobywają prestiżowych zleceń, a raczej projektują tanie mieszkaniówki. Mimo to poszukują racjonalnych rozwiązań przestrzennych, które nie są pozbawione wyższych idei architektonicznych.

W zrealizowanym w 2008 projekcie budynku mieszkalnego w ścisłym centrum Wrocławia (ul. Czysta) architekci zastosowali podobną zasadę strefowania przestrzeni. Prostokątny w planie budynek dostępny jest przez 4 niewielkie – połączone w parterze – dziedzińce z pasami zieleni. Obiekt ma strukturę cebuli –warstwy obiegające cały obiekt to od środka: galerie wejściowe, pas obsługujący (kuchnie, łazienki, toalety, korytarze), pokoje i galerie balkonowe, całość osłonięta skórą pionowych żaluzji. Bufor między właściwą ścianą budynku a ażurową powłoką jest konsekwencją lokalizacji budynku wewnątrz istniejącego kwartału mieszkalnego i niewielkiej odległości od sąsiadów. Obiekt pomalowany na deweloperskie kolory wymaga jednak przełamania niesmaku estetycznego u osoby przyzwyczajonej do współczesnych obrazków z kolorowych pisemek dla architektów.

Budynek wielorodzinny Wrocław ul. Czysta - rzut kondygnacji powtarzalnej, proj. PPML 2008

Budynek wielorodzinny Wrocław ul. Czysta – rzut parteru, proj. PPML 2008

a6

Budynek wielorodzinny Wrocław ul. Czysta, proj. PPML 2008

DSC00134

Budynek wielorodzinny Wrocław ul. Czysta, proj. PPML 2008

Jeden z ich ostatnich projektów, którego realizacja właśnie dobiega końca, to zespół 4 budynków mieszkalnych we Wrocławiu (Zakrzów). 3 z nich składają się z 2 podłużnych traktów mieszkań każdy, połączonych prostopadłościanami klatek schodowych. Między klatkami znalazły się dziedzińce wejściowe – studnie, na które (trochę jak w XIX w. kamienicach) otwierają się okna kuchni. Brama wejściowa prowadzi więc do niewielkiego, niezadaszonego dziedzińca, gdzie pewnie zaraz pojawią się kwiaty, gdzie można na chwilę zostawić wózek, rower czy pogadać z sąsiadem, a dopiero potem wejść do minimalnej klatki schodowej. To proste rozwiązanie pozwoliło na zbudowanie mikro-przestrzeni społecznej bez generowania dodatkowych powierzchni wspólnych wewnątrz budynków. Mieszkania rozkładowe są tu zaprojektowane z dużą konsekwencją – pas obsługujący znajduje się od strony dziedzińców, a wszystkie pokoje od strony wschodniej bądź zachodniej. Na balkonach przewidziano dodatkowo szafki na szpargały czy rowery, które często tam lądują – ułożone naprzemiennie blendy tworzą jedyny element szaleństwa w budynkach, które przypominają raczej prefabrykowane bloki z lat 70. Bo po co coś udawać, skoro założenia taniego budownictwa mieszkaniowego niewiele się zmieniły przez ostatnie dekady.

01

Budynek wielorodzinny Wrocław-Zakrzów – rzut parteru, proj. PPML 2009

01-1et

Budynek wielorodzinny Wrocław-Zakrzów – rzut parteru, proj. PPML 2009

a1

Budynek wielorodzinny Wrocław-Zakrzów, proj. PPML

a4

Budynek wielorodzinny Wrocław-Zakrzów, proj. PPML

W 1995 architekci wygrali konkurs na Bibliotekę Politechniki Wrocławskiej, ale obiekt nie został zrealizowany. W 2007 konkurs rozpisano na nowo i znowu do niego przystąpili– tym razem porażka. Projekt jest jednak warty uwagi. Obiekt składa się z podłużnych pasów zestawionych ze sobą – najdłuższy z nich mieści czytelnie z dostępem do półek i jest mostem nad ważnym politechnicznym placem. Koncepcja sztab, ułożonych warstwowo na sztorc, jest czytelna nie tylko na zewnątrz ale i w środku biblioteki. Rytm stałych pionowych żaluzji osłaniających wnętrze przed bezpośrednim słońcem powtórzony jest w podziałach materiałów wykończeniowych ścian i okien. Powstał bardzo spójny budynek, który wykorzystując rytmikę pionowych warstw, przypomina architekturę klasycyzującą, mogącą kojarzyć się z totalitaryzmem. Układ brył jest jednak otwarty i możliwy do kontynuacji w postaci ewentualnych rozbudów.

a1 (2)

Biblioteka Politechniki Wrocławskiej, proj. PPML 2007

a2 (2)

Biblioteka Politechniki Wrocławskiej, proj. PPML 2007

Inną niezrealizowaną bibliotekę dla Politechniki Wrocławskiej (Wydział Architektury) architekci zaprojektowali jako przeszklony matowymi taflami prostopadłościan na tle eklektycznego budynku z początku XX w. Do wnętrza wstawiono mniejsze pudło – powstała pustka obiegająca pomosty z czytelniami i magazynami. Otwarte, ogólnodostępne powierzchnie skomunikowane są za pomocą pomostów łączących je z trzonem klatek schodowych i pomieszczeń obsługujących. Układ konstrukcyjny nie ingeruje w przestrzeń budynku, ale podkreśla modularne podziały funkcjonalne we wnętrzu. To niewielki, kompaktowy obiekt, który dzięki pustkom i prostej strukturze jest przestrzenny i elastyczny.

02

Biblioteka Wydziału Architektury Politechniki Wrocławskiej, proj. PPML

04

Biblioteka Wydziału Architektury Politechniki Wrocławskiej – przekrój, proj. PPML

Budynek konkursowy dla Muzeum Współczesnego Wrocław to próba zorganizowania przestrzeni publicznej jako westybulu między miastem a ekspozycją. W 3 kondygnacyjnym holu znalazły się szerokie schody-trybuna, które prowadzą do sal wystawowych. Wokół schodów zlokalizowano wszystkie funkcje ogólnodostępne, zostawiając także margines na nieprzewidziane zdarzenia. Przestrzeń publiczna muzeum jest określona przez zawieszoną nad nią bryłę z salami ekspozycyjnymi. Bez wątpienia jest to budynek będący neutralną ramą dla wydarzeń publicznych realizowanych przez współczesną instytucję kultury.

p1

Muzeum Współczesne Wrocław – konkurs, proj. PPML

p2

Muzeum Współczesne Wrocław – konkurs, proj. PPML

p4

Muzeum Współczesne Wrocław – konkurs, proj. PPML

Projekty i realizacje pracowni są proste i powściągliwe, nie zachwycają wyszukanymi formami ani heroicznymi decyzjami. Odpowiadają na określone potrzeby, ponadto oferując unikalną jakość przestrzenną, dzięki konsekwentnemu przekładaniu prostych idei na pragmatyczną architekturę.

10 comments
  1. Lukasz said:

    Informuję, że na tym blogu – w odróżnieniu od innych stron o architekturze – anonimowe komentarze pozbawione argumentów nie są akceptowane. Do bp: długi kabanos to nie jest argument w dyskusji, jeśli widział Pan dużo lepsze deweloperki proszę o załączenie przykładów – wtedy opublikuję komentarz.

  2. Anonim said:

    Proszę nie cenzuruj. GHL

    • Lukasz said:

      Cenzuruję i będę cenzurował, bo nie akceptuję formy dyskusji internetowej w postaci anonimowej nienawiści niepopartej argumentami. Jak ktoś ma ochotę porozmawiać to niech się przygotuje i trochę wysili, a nie rzuca puste oskarżenia.

  3. Magda said:

    piękne rzuty:) czysty i funkcjonalny układ, przejrzysty, wszystko na swoim miejscu, a nic przez przypadek ;)

  4. bp said:

    Do Lukasz: Czepia się Pan jednego sformułowania, które wygląda jak inwektywa, ale takie wycinanie kawałka zdania i wrzucanie go to po prostu manipulacja tym co napisałem. Post zawierał argumenty, jeśli ktoś z autorów chciałby się ustosunkować to właśnie pozbawił Pan ich możliwości. Ale to w końcu Pana blog i Pana prawo, ja po prostu więcej tu nic nie napisze.
    A co do developerek, byłem ostatnio na ulicy Zielnej (psie pole), widać że developer chciał wykrzesać z działki 100%, a mieszkania mają mimo to jakąś jakość, duże tarasy, duże okna, do budynku nie wchodzi się jak do wielkiej płyty, strefa wejsciowa nie odpycha, partery mają swoje ogródki. Całość to tynk na tynku i tynkiem pogania, ale gdzieś tkwi w tym próba znalezienia czegoś + dla mieszkańca, który nie ma kasy na coś droższego. Inwestycja zespołu Marciniak+Lamber to według mnie nie trafiony kompletnie układ komunikacyjny generujący wspomniane studnie, które będą miejscami fatalnymi akustycznie i prawdopodobnie odludniałymi. Mówienie w dodatku, ze cos „nie udaje” ze jest tanim budownictwem to jak projektowanie zakładu więziennego. Nie macie ludzie kasy to wio do bloku! Bardzo proludzkie podejście. I nie chcę być podejrzany o to, że chcę żeby taniość wyglądała jak brylat ze styropianu. Ten projekt ma same słabe strony, a znajdowanie dobrych w tym, że ma pas obsługujący od strony wnętrza i miejsce na balkonie na rower i fikusa jest niepoważne.
    Z wyrazami szacunku,
    bp

    • Lukasz said:

      Nie czepiam się jednego sformułowania. Proszę oto wcześniej ocenzurowany komentarz, czyli przykład jakich komentarzy nadal nie akceptuję. bp: ten zakrzów to jest po prostu podła developerka, nie widzę w tym nic dobrego. Że kuchnie i pomieszczenia nie potrzebujące światła od środka, świetnie, a przecież moli dać gdzie indziej i zrobić ciemne pokoje. Autorzy nie starali się poszukać choćby najmniejszego detalu, choćby jakiegoś małego patentu na przełamanie tego, że budynek jest długim kabanosem. Widziałem dużo lepsze hiper tanie developerki, które jednak starały się odnaleźć jakąś jakość estetyczną i przestrzenną niż wizja tętniącej życiem przestrzeni między klatkami. Autentyczna zgroza.

      • JJ said:

        Pozwolę sobie również zabrać głos, ponieważ z własnego doświadczenia wiem na czym polega problem studni w poniemieckiej mieszkaniówce. Przede wszystkim na braku jakiejkolwiek izolacji cieplnej i wilgotnościowej jej ścian, kompletnym nie dbaniu o te elementy przez właścicieli budynków oraz całkowitym odizolowaniu od użytkowników, a nie na samym wprowadzaniu światła w głąb taktów. Akurat naturalne światło w kuchni jest ważne, co ignorują nasze warunki techniczne. W prezentowanym przez Łukasza rozwiązaniu wewnętrzne dziedzińce są dostępne dla mieszkańców, ich gabaryty wydają się być wyraźnie większe, przez co uzyskują zupełnie inną formę niż dawniej i pełnią nowe funkcje.

        Bardzo mi się podobają prezentowane projekty, myślę, że mieszkaniówki mają ludzki wymiar, są projektowane w sposób precyzyjny i przemyślany. Chętnie bym tam zamieszkała. Dobre nawiązania do otoczenia w fasadach, szczególnie budynek na Chemicznej – brawo.

        Budynki niezrealizowane – chylę czoła, właśnie takich realizacji brakuje w tym mieście, współczesnych, eleganckich, mądrych i nieprzegadanych – o fantastycznej przestrzeni.

        Łukaszu – dobry pomysł na dwusetny wpis.

  5. Monika said:

    Przedstawiony przykład budynku mieszkalnego na Zakrzowie jak spojrzymy głębiej nie jest powściągliwym przykładem przmyślanej i nieefekciarskiej architektury, a nad wyraz formalistyczną i niebezpieczną zapowiedzią patologicznego budownictwa. To co jest największym problemem tych budynków to strefa wejściowa, budząca w odwiedzającym za każdym razem obawę, że w dziedzińcu, na końcu ciemnego szarego korytarza, ktoś może dopuścić się na nas napaści, gwałtu lub mordu, i nikt nawet tego nie zauważy. Nieuzasadnione budowanie napięcia i obaw podczas wchodzenia do budynku to przykłady problemów dobrze znanych w psychologii środowiskowej. Drugą kwestią podważającą w mojej opinii wartość tego projektu jest zabieg formalny na elewacji, który spowodował że wielu mieszkańców budynku w pokoju dziennym ma widok z okna na ścianę – „szafę balkonową” wytworzoną przez zawijającą na elewacji „wstęgę” – co jest już beznyślnym i nieuzasadnionym formalizmem, ponieważ gdyby jej nie było, mieszkania byłyby dużo lepiej doświetlone, a tak widok z okien jest na północ i sąsiada. Trzecią kwestią są studnie wejściowe,które nie mają możliwości przewietrzania, co powodować będzie efekt wilgoci i zagrzybienia, czego przykładem migą być kamienice czynszowe z niemieckich wzorników z przełomu XIX i XXw. Kolejna rzecz to okna w kuchniach, otórz parapety w tych pomieszczeniach znajdują się na wysokości 180cm, być może nie wszędzie, natomiast to pokazuje kolejne konsekwencje kompromisów, dzięki którym powierzchownie oceniając, uzyskano dobrą architekturę.

    • Lukasz said:

      Odpisując nieco w imieniu architektów, ale także w swoim, bo uważam ten budynek za bardzo dobry przykład:
      1) Wydaje mi się, że bezpieczeństwo tych miejsc zapewnione jest m.in. przez wgląd w dziedzińce z kuchni. To nie jest ślepa, ciemna uliczka. Nawet jeśli okna są wysoko, to dźwięk się przedostaje, ludzie chodzą schodami i raczej nie jest to miejsce, gdzie łatwo by się ukryć.
      2) Szafka balkonowa nie zasłania nigdy całego widoku na wprost. Rozwiązuje też częściowo problem zagracania balkonów, co dopiero może zasłonić widok.
      3) Co do możliwości przewietrzania w części budynków partery są otwarte, w reszcie rzeczywiście nie wiem jak to wygląda.
      Wydaje mi się, że Pani ocena jest zbyt skrajna.

      • Monika said:

        1 – Panie Łukaszu, proszę przeanalizować zdjęcia które Pan wstawił, widać na nich wyraźnie na jakim poziomie względem terenu zaczynają się okna. Na parterze okna mają wysokość 40cm i są umieszczone pod sufitem. Na rzutach wydaje się wzorcowo…prawda? Ale Rzuty tego nie pokazują. Architekci bardziej kierowali się zachowaniem prywatności w kuchniach niż wglądem na wewnętrzny dziedziniec. Bywam często w tym budynku, proponuję zrobić sobie wycieczkę, wszak na dziedziniec może wejść każdy ;)
        2 – pisałam o stronie północno zachodniej budynków. Praktycznie między wrześniem a marcem słońce nie dociera do tych pomieszczeń, ponieważ ściana właśnie zlokalizowana jest po stronie zachodniej, zasłaniając cenne zachodnie promienie światła, widać to na googlemaps. Poza tym czlowiek kiedy staje na przeciw takiego okna od wewnątrz instynktownie ustawia się na osi widoku, a ta skierowana jest północ.
        3 – dziedzińce są oddzielone od siebie zamykanymi klatkami schodowymi, mieszkańcy nie otwierają się na sąsiednie dziedzińce z uwagi na nieproszonych gości, przewietrzanie nie jest możliwe, ponieważ nawet, kiedy wszyscy otworzyliby drzwi od klatek schodowych najwyżej spowodowaliby krótkotrwały przeciąg. Nie jest to naturalne przewietrzanie i nawet jako wymuszone nie osuszałoby dziedzińców.

Dodaj odpowiedź do Lukasz Anuluj pisanie odpowiedzi